13/08/2013

Sopot Art & Fashion Week

       Stało się. Sopot na kilka dni zamienił się w kolejną, modową stolicę Polski. Wydarzenie wywołało sporą burzę w mediach, zaś pierwsze kontrowersje wzbudziły tak logo jak i sama nazwa imprezy. Internet wrzał, że słowa „fashion week” zostały użyte na wyrost, że impreza o podobnej nazwie odbywa się już w Poznaniu, zaś logo zbyt mocno inspirowane jest tym łódzkim...
       Krytyka, jaka na dzień dobry spadła na wydarzenie oraz powstały wokół niego szum medialny sprawiły, że postanowiłam osobiście udać się na „Sopot Art & Fashion Week”, aby na własnej skórze przekonać się o co tyle hałasu. Nie byłabym sobą, gdybym swoimi przemyśleniami nie podzieliła się z Wami na blogu. Czy organizatorzy „Sopot Art & Fashion Week” stanęli na wysokości zadania? Zaczynajmy!

Akredytacje
       Według informacji przedstawionych na stronie internetowej wstęp na całe wydarzenie był wolny. Przezornie jednak napisałam do specjalistki od spraw kontaktu z mediami - PR Manager Natalii K., aby się upewnić czy aby na pewno akredytacja nie jest potrzebna. Otrzymałam jakże radosną i zachęcającą odpowiedź: Udział w pokazach jest wolny. Zapraszamy!
      Traf chciał, że w wyniku współpracy z portalem aletrendy.pl zostałam poproszona o przygotowanie materiału prasowego (wkrótce na pewno się dowiecie jakiego ;) ) z tego wydarzenia . Tym samym zostałam na SA&F akredytowana jako przedstawiciel „aletrendy.pl”.
Gdyby nie fakt, iż udałam się na imprezę z ramienia wspomnianego portalu, całkowity brak profesjonalizmu osoby odpowiedzialnej za kontakty z mediami sprawiłby, iż podczas pokazów stałabym za białą taśmą, oddzielającą rzędy krzeseł od przestrzeni deptaku przed molo. Modląc się aby nie spadł mi na głowę deszcz.
       Rozumiem, że według PR Managerki SA&F bloger nie jest osobą, której podczas pokazów należy się miejsce na krzesełku. Gdyby jednakże jakimś cudem, za kontakty z mediami odpowiadałby ktoś, kto znałby się choć trochę na tematyce internetu, portali społecznościowych itp. wówczas może sprawa miałaby się inaczej. Organizatorzy Sopot Art & Fashion Week całkowicie zlekceważyli osoby robiące relacje na żywo, dokumentujące na bieżąco wydarzenie to na swoich fan page'ach, profilach na instragramie i stronach www. Zignorowanie środowiska blogerskiego to moim zdaniem strzał w kolano. 
      Na czym zaś polegał „wstęp wolny” dla zwykłego widza? W rzeczywistości oznaczał on możliwość, aby spacerując po molo, przystanąć na deptaku i z daleka popatrzeć na niewyraźne kontury modelek. Myślę, że wypadałoby uściślić te informacje na stronie, aby nie wprowadzać ludzi w błąd.

Be on time
      Póki co w Łodzi na święcie mody miałam okazję być dwa razy. W tym czasie opuściłam z całego harmonogramu tylko kilka pokazów. Co mnie zawsze niesamowicie pozytywnie zaskakiwało? Punktualność. Najdłuższe opóźnienie w Łodzi nie trwało dłużej niż 10 minut. Jak było w Sopocie?
       Pierwszego dnia opóźnienia trwały ponad godzinę, drugiego natomiast czekała wszystkich jeszcze większa niespodzianka. Ponad półtoragodzinne opóźnienie. Przyjechałam na godzinę 14 z myślą że obejrzę drugi w kolejności pokaz. O 14:40 przekonałam się, że jeszcze nie rozpoczął się ten z godziny 13. Żyjemy w czasach szybko rozprzestrzeniających się informacji. Dlaczego właśnie ta o opóźnieniu nie została zakomunikowana chociażby na facebook'owym fan page'u imprezy?
O co chodzi w fashion week'ach?
      Pisząc te słowa dwa dni po Sopot Art & Fashion zastanawiam się o co tak naprawdę chodziło organizatorom tego wydarzenia. Co do zasady tygodnie mody są po to, aby projektanci mogli przedstawić swoje propozycje na kolejny sezon. Kupcy mogą kontraktować kolekcje, prasa przygotowywać materiał na kolejne miesiące odnośnie najnowszych trendów. Z prostych obliczeń wynika więc, że pomiędzy sezonami, czyli właśnie w wakacje, kolekcje już są w szwalniach, gazety w drukarniach. Po co zatem robić w sierpniu imprezę o nazwie fashion week? Czy Sopot Fashion Days brzmiało za mało dostojnie? Nie lepiej pójść za przykładem Pani Doroty Wróblewskiej, która organizuje w Warszawie Warsaw Fashion Street? Jest to impreza otwarta, gdzie pokazy odbywają się na ulicy, każdy może przyjść, usiąść, pooglądać prezentacje. Przekaz jest prosty. Moda wychodzi na ulicę i jest blisko ludzi. 
       W Sopocie idea jest dla mnie niezrozumiała. Niby można zobaczyć, ale z daleka zza taśmy. Kiedy były wolne krzesełka ludzie bez akredytacji również byli wpuszczani. Przecież puste krzesełka są bardzo niefotogeniczne...

Pokazy
      Pomimo tych wszystkich uwag co do sporych wpadek organizacyjnych jak i samego braku pomysłu na formę imprezy, Sopot Art & Fashion nie można nic zarzucić jeśli chodzi o dobór prezentacji. Zadbano o to, aby na wybiegu pojawiły się kolekcje świetnych projektantów. Na czele z Zuo Corp., których wielbię ponad wszystko.

       Poniżej przedstawię Wam kilka krótkich opisów i zdjęć pokazów, które zrobiły na mnie największe wrażenie (czy to pozytywne, czy negatywne).
Michał Starost. Pokaz otwierający całą imprezę. Głównym motywem kolekcji był materiał przypominający gazetę z przykuwającymi spojrzenia zdjęciami Marilyn Monroe. Kolekcja bardzo spójna. Zawierająca mnóstwo ciekawych i zarazem idealnych do noszenia na co dzień rozwiązań. Najbardziej przypadły mi do gustu płaszcze i rozkloszowane spódnice.


Kuba Bonecky. Kolekcja pięknych i szykownych sukni.Tiul, geometryczne wycięcia, aplikacje z cekinów. Każda kobieta chociaż raz w swoim życiu powinna zostać ubrana przez tego projektanta.

Zuo Corp. zaprezentowało większość sylwetek z poprzedniej kolekcji Jungle Gardenia. Niesamowite rozwiązania konstrukcyjne, oryginalne materiały, niezwykła precyzja. Są to określenia które idealnie opisują ich dzieła!

Jarosław Juźwin. Kolekcja ta nie przypadła mi do gustu na łódzkim fashion weeku. Widząc ją po raz drugi tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Sukienki były tak krótkie, że modelkom wystawały pośladki. Materiał z którego są uszyte jest na tyle sztywny, że dziewczyny nie wyglądały swobodnie idąc w nich po wybiegu. Wydaje mi się że możliwość siedzenia w takiej sukience graniczy z cudem.

Blessus. Świetna kolekcja. Idealna do noszenia na co dzień. Projekty, proste, eleganckie gdzie główną rolę grają bardzo ciekawe rozwiązania konstrukcyjne, bądź nadruki na materiałach.

Plich. U projektanta tego zobaczyć mogliśmy zarówno zwiewne sukienki w cukierkowych kolorach jak i ociekające blaskiem cekinów dostojne suknie. Modelki wyglądały niczym gwiazdy, kobieco, elegancko i z klasą.
źródło zdjęć: trojmiasto.pl



  Follow on Bloglovin

16 comments:

  1. Dobre relacja, ale tak jakby ucięta w połowie. Wszystko tak dobrze się rozkręcało, a nagle ...koniec? Ale pozostawienie niedosytu plusuje. Dajesz przecież dowolność zakończenia tym, który byli i zostawiasz margines dla tych, których nie było, a którzy nie wiedzą czy żałować czy odetchnąć z ulgą.
    Mam to samo odczucie jeśli chodzi o kopiowania nazewnictwa i formy promocji. Podobne jeśli chodzi o organizację. Zaś dla mnie rekompensatą był trafny dobór projektantów, wystawców, Młodych Zdolnych. Przejechałam prawie 500km, żeby tam być, więc nie mogę jedynie narzekać.

    Pozdrawiam. ;)

    ReplyDelete
  2. oj, muszę się zgodzić bałagan był straszny, zwłaszcza jeśli chodzi o akredytacje! Nazwa trochę na wyrost ale przede wszystkim nie rozumiem czemu organizacją tak dużego eventu zajmowały się przypadkowe osoby.Mimo to fajnie było uczestniczyć w tym wydarzeniu zobaczyć to od środka, oglądać (podziwiać!) projekty na backstage'u, rozmiawiać z modelkami itd.

    ReplyDelete
  3. NATALIA KUSIAK - nie bój się pisać po nazwisku :)
    zblazowana modeleczka od akredytacji...żenada!

    ReplyDelete
  4. No to dobrze, że w ostatniej chwili zrezygnowałam. Przypuszczałam, że tak będzie.Serdecznie pozdrawiam.
    http://balakier-style.pl/

    ReplyDelete
  5. hahah Natalia Kusiak nie mogła ogarnoć sytuacji, mnie 3 razy pytała o pełne imię za każdym razem jak się jej przedstawiałam

    ReplyDelete
  6. ja także pisałam do tej pani maila, na szczęście zrezygnowałam z wyjazdu :)
    jadę do sopotu w ten weekend i mam nadzieję ,że będę się dobrze bawić :)

    ReplyDelete
  7. Bonecky- super suknie z tych zdjęć. Od Jóźwina również nie za bardzo mi się podobają, jednak nie powiem, że krój sukienek (gdyby były nieco dłuższe) i niektóre wzory, nie są aż tak złe :) A sukienka od Plicha ta ostatnia ze sklejanki 3 zdjęć, jest super :)

    Bardzo fajny post, akurat coś dla mnie, a czytając posta tylko się zastanawiałam "co dalej?" :)

    ReplyDelete
  8. Mimo wszystko żałuję, że nie byłam, ale o organizacji słyszałam... Mój kolega z Warszawy był i był bardzo zawiedziony...

    ReplyDelete
  9. faktycznie kiepska organizacja

    ReplyDelete
  10. ahm zazdroszcze Ci kochana ze możesz brac udział w pokazach mody ! <3

    ReplyDelete
  11. pozdrawiam i zapraszam do mnie, milo będzie jesli zaobserwujesz, skomentujesz.. dopiero zaczynam przygode z blogowaniem wiec przyda mi sie wsparcie, buźka :*

    ReplyDelete
  12. organizacja nie była zbyt dobra, też byłam zdziwiona opóźnieniami no ale plusem były pokazy młodych projektantów które były koło fontanny : )

    ReplyDelete
  13. świetnie to opisałaś - jestem tego samego zdania :) w każdym razie cieszę się że mogłyśmy się spotkac :*

    Panna Paris

    ReplyDelete
  14. szkoda, że tak słabo wypadła organizacja - myślę, że miejsce, czyli Sopot zobowiązuje

    ReplyDelete
  15. Również słyszałam nienajlepsze opinie o organizacji tej modowej imprezy, ale to już chyba standard w Polsce :) Przede wszystkim uderzyła mnie niemalże skopiowana nazwa od "Art & Fashion Festival" organizowanego od wielu lat w moim rodzinnym Poznaniu. Kto na to zezwolił? Już sama nazwa dla nich to duży minus :/

    ReplyDelete